Marzyłam o jakiejś scenie…

0
4726
Parcie na rozpoznawalność, popularność odziedziczyłam po ojcu. On mimo że był fryzjerem, był bardzo artystycznym człowiekiem. On był celebrytą tamtych czasów, bikiniarzem. Nosił wąsik, włosy miał zaczesane do tyłu, słuchał jazzu, najchętniej Luisa Armstronga. To on zdecydował, że mam mieć na imię Ramona, a przecież kiedyś to nie było popularne imię. Ojciec był bardzo przystojny i na każdej zabawie wzbudzał zainteresowanie swoim wizerunkiem, tańcem i śpiewem - mówi Ramona Szychowiak Brzoza, najbardziej medialna fryzjerka z Białośliwia w powiecie pilskim, występująca w teledyskach największych artystów polskiej sceny, miss seksapilu po 50ce. Fot. Michał Czajka

Ramona Szychowiak-Brzoza

Tu dopiszemy lead

Parcie na rozpoznawalność, popularność odziedziczyłam po ojcu. On mimo że był fryzjerem, był bardzo artystycznym człowiekiem. On był celebrytą tamtych czasów, bikiniarzem. Nosił wąsik, włosy miał zaczesane do tyłu, słuchał jazzu, najchętniej Luisa Armstronga. To on zdecydował, że mam mieć na imię Ramona, a przecież kiedyś to nie było popularne imię. Ojciec był bardzo przystojny i na każdej zabawie wzbudzał zainteresowanie swoim wizerunkiem, tańcem i śpiewem – mówi Ramona Szychowiak Brzoza, najbardziej medialna fryzjerka z Białośliwia w powiecie pilskim, występująca w teledyskach największych artystów polskiej sceny, miss seksapilu po 50ce.

Katarzyna Czajka: Ramona, jesteś postrzegana jako Polska Madonna, skąd to Twoje podobieństwo do Madonny? Czy ty się wystylizowałaś, czy to przypadek?

Ramona Szychowiak-Brzoza: Kiedyś kolega mi powiedział, że jestem taka charyzmatyczna jak Madonna i że jest we mnie do niej podobieństwo. Czy jestem do niej podobna? Ona jest kontrowersyjna, ale i konsekwentna, zawsze dążyła do celów. Mam chyba inny charakter, ale wizualnie może i jestem do niej podobna. Jestem faktycznie żywiołowa na scenie, czasem zmieniam się w demona, ale na co dzień jestem inna. To tylko taki wizerunek sceniczny.

MCZ_3273
Fot. Michał Czajka

Mieszkasz w małej miejscowości, na co dzień zajmujesz się fryzjerstwem. Jak ludzie Ciebie – spokojną fryzjerkę – postrzegają jako jednocześnie bardzo medialną osobę?

Tak, pochodzę z rodziny fryzjerów i sama mam malutki zakładzik w domu. Bardzo mi miło, że wszyscy przychodzą do mnie i cieszą się, że mnie widzą. Oglądają zdjęcia na ścianach z moich różnych występów i cieszą się, że właśnie taka osoba ich strzyże. W takiej małej miejscowości nie jest się anonimowym, tylko właśnie bardzo znanym. Mogę powiedzieć, że w powiecie pilskim jestem dość znana.

Nie odnosisz wrażenia, że właśnie w małej miejscowości przez to, że nie jest się anonimowym, dużo łatwiej jest się wybić, niż mieszkając w wielkim mieście?

Wydaje mi się, że jest odwrotnie. W małej miejscowości jesteś bardziej narażona na krytykę innych i ona dotyka bezpośrednio. Miałam taką traumę jakieś 10 lat temu, jak wystąpiłam w pierwszej edycji „Mam talent”. Nie powiodło mi się, bo pokonała mnie trema. Dostałam wtedy nieźle od ludzi i bardzo mnie to dotknęło. Przepłakałam niejedną noc. Ale postanowiłam się nie załamywać, tylko realizować swoje cele i wystąpiłam w programie telewizyjnym ponownie, tylko po to, żeby pokazać sobie i innym, że nie jestem słaba.

A nie sądzisz, że hejterzy krytykują niezależenie od tego, gdzie mieszkają i skąd pochodzi osoba poddana ich bezinteresownej krytyce?

To racja, te osoby są niedowartościowane, siedzą przed komputerem i dowalają innym, lecząc w ten sposób swoje kompleksy. Hejtują, nie zdając sobie chyba sprawy z tego, jak bardzo krzywdzą innych ludzi. Jest wiele tragedii z powodu przemocy w sieci.

 Widziałam Cię tańczącą w tle, w różnych teledyskach. Jak się zaczęła Twoja przygoda w tej branży?

Już jako mała dziewczynka marzyłam o scenie. Chciałam być modelką, tancerką, piosenkarką. Chciałam iść do szkoły muzycznej, ale karierę zaplanował mi ojciec, fryzjer i w końcu zostałam fryzjerką, jak większość członków mojej rodziny. Z początku wydawało mi się to nudne. Pewnego dnia postanowiłam, że trzeba realizować swoje pasje i marzenia. Wtedy zaczęłam jeździć na castingi do różnych teleturniejów, raz z powodzeniem, raz nie. Ale nabrałam pewności siebie, obycia przed kamerą. Pamiętam, jak byłam na pierwszym castingu „Idź na całość”, 13 godzin oczekiwania, bez picia i jedzenia, i nic. Ale kolejny casting zakończył się sukcesem i nawet udało mi się wygrać kosmetyki.

Najważniejszy jednak dla mnie był fakt, że zaistniałam na szklanym ekranie. Wiedziałam, że chcę na nim być. Tak zaczęła się moja przygoda. Potem kolejny raz „Mam talent”, „Szansa na sukces” i inne programy. Parcie na rozpoznawalność i popularność odziedziczyłam po ojcu. Mimo że był fryzjerem, to przy okazji bardzo artystycznym człowiekiem. On był celebrytą tamtych czasów, bikiniarzem. Nosił wąsik, włosy miał zaczesane do tyłu, słuchał jazzu, najchętniej Louisa Armstronga. To on zdecydował, że mam mieć na imię Ramona, a przecież kiedyś to nie było popularne imię. Ojciec był bardzo przystojny i na każdej zabawie wzbudzał zainteresowanie swoim wizerunkiem, tańcem i śpiewem.

111 112

 

 

 

 

 

 

A teraz jakie masz marzenia?

Chciałabym nagrać swoją piosenkę, nie jakiś cover, tylko swoją. Taki zmysłowy kawałek w stylu dance albo nawet rock. Czekam na tekst, muzykę i producenta, który by się tym chciał zająć. Chcę  udowodnić, że nigdy na nic nie jest za późno, ale mam na to tylko 8 lat, bo po sześćdziesiątce zaczynają się wibracje głosowe. Dotychczas tylko albo aż występuję w teledyskach innych artystów, a mam ich na swoim koncie już 10. Pracowałam z Big Cycem, Elektrycznymi Gitarami, Heldorado, a ostatnio nawet z Czesławem Mozilem. Jestem z tego bardzo dumna. To dzięki temu, że zauważył mnie reżyser Yach Paszkiewicz. On mnie angażuje w swoich produkcjach. Mam jednak niedosyt i marzenie o swojej piosence muszę zrealizować. Chcę zaśpiewać bez tremy i dla wszystkich, którzy na to czekają.

Drugim moim marzeniem jest praca w modelingu. Zdobyłam w ubiegłym roku tytuł Miss Seksapilu po 50ce i króluję do końca tego roku, oczekując na propozycje. Chciałabym mieć sesję fotograficzną, prezentować cudowne ubrania, bo przecież mam do tego warunki. Lubię rzeczy zmysłowe i eleganckie, nie wulgarne. Nie chcę pokazywać zbyt wiele, bo to zakryte jest najbardziej interesujące.

Najlepsze z życia to?

To, że jestem tu, gdzie jestem, że się spełniam. Uwielbiam pomagać, zwłaszcza zwierzętom, ale i ludziom i czerpię z tego satysfakcję. Mam intuicję, a ona pozwala mi unikać toksycznych osób.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.