Zostawić jakiś ślad mojego istnienia

0
2903

 

Barbara Nowak-Głogowska

Rozmawiała Beata Albatros

Beata Albatros: Odwiedzając Legnicę, zauważyłam twoją miłość do tego miejsca. Jesteś chyba bardzo związana z tym miastem?

Barbara Nowak-Głogowska: Tak, bardzo. I nie tylko dlatego, że Legnica to piękne i historyczne miasto. Wypiękniało zwłaszcza w okresie, gdy dostaliśmy środki z Unii Europejskiej. Stało się najpiękniejszym miastem na dolnym śląsku. Zostały odrestaurowane stare kamienice, fontanny, park. Odnowiono i odrestaurowano najpiękniejszą ulicę Najświętszej Marii Panny. To jest taki deptak, po którym spacerują Legniczanie. Tam jest cały ciąg handlowy łącznie z Galerią Piastowską. W Legnicy mamy bardzo dużo kościołów (to są parafie rzymskokatolickie, grekokatolickie, jedna cerkiew prawosławna i zbory ewangelicko-augsburskie), mnóstwo zabytków, szkół. Oczywiście mamy tu Katedrę. Przez Legnicę płynie rzeka Kaczawa, która w 1977 roku trochę nabroiła, wylała i zalała Legnicę. W 2009 roku była tu nawałnica, która zniszczyła unikatowy drzewostan sprzed wojny. Tak ucierpiał Park Legnicki, który jest symbolem miasta. W latach 1944 – 1993 stacjonowały tu wojska Armii Radzieckiej, można sobie wyobrazić, co się tutaj się działo. To była druga Moskwa, zresztą „pamiątką” tego okresu jest film „Mała Moskwa”.

SAMSUNG CAMERA PICTURES
Fot. SAMSUNG CAMERA PICTURES

Pamiątką? Co to za historia?

Na terenie Legnicy odbywał się festiwal piosenki radzieckiej. Zresztą ja sama brałam w takim udział. „Mała Moskwa” to wzruszająca historia zakazanej miłości w czasach, w których nawet o intymnych sprawach decydowało sowieckie imperium. Film przenosi nas do świata, w którym w jednym mieście, oddzieleni murami i zakazami, żyli Rosjanie i Polacy, którzy mimo strachu i wścibskich politruków kochali, cierpieli i mieli swoje marzenia. To było bardzo romantyczne. Jest to prawdziwa historia romansu polskiego oficera i żony jednego z sowieckich pilotów, rozgrywająca się właśnie tu, w Legnicy. Odsyłam wszystkich do obejrzenia filmu. Grób tej kobiety – Wiery Swietłowej – znajduje się na cmentarzu komunalnym w Legnicy, czasem przyjeżdżają i odwiedzają go jej dwaj synowie. „Mała Moskwa” to taki symbol tych czasów. Zabroniona była nawet miłość między dwojgiem ludzi innych narodowości.

Urodziłaś się w Legnicy?

Urodziłam się w Częstochowie. W latach sześćdziesiątych mój tato został oddelegowany do pracy w Zakładach Górniczych Miedzi w Lubinie. Tutaj skończyłam szkołę i wyszłam za mąż za legniczanina. Czuję się legniczanką, bo tutaj najdłużej mieszkam. Lubię to miasto. Moim ulubionym miejscem jest park. Można przysiąść i pomarzyć, poczytać książkę, pospacerować, a nawet poleżeć na kocu. Są tu fontanny, ławeczki, a nawet park francuski, przepiękna palmiarnia z ciekawymi roślinami, a nawet minizoo. Moimi magicznymi miejscami są Teatr i Galeria oraz Biblioteka Publiczna, ostatnio po remoncie, z nowoczesną czytelnią. Ale są tu też takie zapomniane zakątki, jak Zakaczawie. To zwyczajna nazwa dzielnicy naszego miasta funkcjonująca w świadomości legniczan zamiennie z nazwą Dzielnica Cudów. Dzieli nas od tego miejsca most. Jest to jedna z biedniejszych dzielnic miasta. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni, chociażby z tego powodu, że jest to droga przelotowa na Wrocław. Już powstają chodniki, kostka brukowa, elewacje. Za kilka lat może to być bardzo fajna dzielnica. Jest objęta realizacją zadań Legnickiego Budżetu Obywatelskiego. Sztuka „Ballada o Zakaczawiu” to historia „przeklętej” dzielnicy pokazana poprzez losy szajki Benka Cygana. Trzeba przyznać, że w Legnicy dzieje się wiele.

SAMSUNG CAMERA PICTURES
Fot. SAMSUNG CAMERA PICTURES

 

 

 

 

 

 

 

 

 

A co w Legnicy robi tak aktywna kobieta, jak ty?

Aby opowiedzieć o mojej aktywności, chcę wspomnieć, że jestem mamą dwóch córek które są już dorosłe i babcią dwóch wnuczek: Oliwii i Neli. Po 25 latach małżeństwa mąż zostawił mnie w momencie, kiedy wymagałam opieki i miałam problemy zdrowotne. Po kilku latach poznałam swojego drugiego męża, ale niestety zmarł na raka. Poznałam go w okresie, kiedy sama zachorowałam na tę chorobę. Ta miłość pozwoliła mi przetrwać najtrudniejsze chwile i wyzdrowieć. Niestety, potem zachorował on i w dwa tygodnie straciłam ważnego człowieka w moim życiu. Na moją aktywność wpłynęło wiele zdarzeń. Musiałam poradzić sobie z załamaniem i smutkiem, z problemami zdrowotnymi. Ja swój wolny od pracy czas wykorzystywałam na swoje pasje, a one pomagały mi przetrwać. Szyłam, haftowałam. Wtedy, gdy wyzdrowiałam, czułam, że dostałam drugą szansę od losu. Postanowiłam coś po sobie zostawić, jakiś ślad mojego istnienia. W wieku 50 lat zaczęłam malować (na Uniwersytecie Trzeciego Wieku) i mam już na tym polu spore osiągnięcia. W 2013 roku zdobyłam w konkursie „Mój świat, kolory moich marzeń” organizowanym przez Starostwo Legnickie drugie miejsce. Rok później w konkursie „Mój Świat i istoty w nim najważniejsze” namalowany przeze mnie „Anioł” otrzymał wyróżnienie. W 2014 roku brałam udział w konkursie inspirowanym piosenkami Niemena, zorganizowanym przez Towarzystwo Miłośników Legnicy i MCK. Moje obrazy „Domek bez adresu” i „Stoję w oknie” zostały nagrodzone. To dla mnie wielkie wyróżnienie i satysfakcja. Miałam już kilka wystaw, ale zamierzam mieć ich jeszcze więcej. Jako studentka sekcji plastycznej LUTW prezentowałam moje prace podczas wernisaży na terenie uczelni Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego, w Bibliotece Publicznej, a ostatnio w Młodzieżowym Centrum Kultury w Legnicy. Maluję Anioły, pejzaże i martwą naturę. Szyję lalki i robię Anioły z masy. Prowadzę Kronikę LUTW, jestem w Zarządzie Uniwersytetu, działam i reprezentuję swoich studentów poza Uniwersytetem. Jestem zapraszana na sesje i podczas tych spotkań opowiadam kobietom, które zostały wykluczone społecznie i zawodowo, nie radzą sobie z traumą po chorobach, po utracie bliskiej osoby, czy niezaradnym życiowo, że jest dla nich szansa. Pomagam, kierując je do odpowiednich służb i instytucji, prosząc o pomoc i wsparcie. Swoją osobą i zaradnością pokazuję, że wszystko można, ale należy tylko chcieć wyjść z domu, zadbać o siebie i myśleć pozytywnie.

SAMSUNG CAMERA PICTURES
Fot. SAMSUNG CAMERA PICTURES
SAMSUNG CAMERA PICTURES
Fot. SAMSUNG CAMERA PICTURES

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czy masz marzenia, czy czujesz się już spełniona?

W 2014 roku przystąpiłam do Konkursu Miss po 50ce. Spełniłam wtedy swoje marzenia, pokazałam, że warto walczyć o siebie, że można się realizować i mieć satysfakcję z tego, co się robi. Można chodzić z uśmiechniętą twarzą, podnieść kogoś na duchu, opowiedzieć o sobie, pokazać szansę. To mnie uduchowiło. Moim marzeniem, które chciałabym spełnić, jest podróż do Indii. Interesuje mnie tamta kultura, stosunki międzyludzkie. Nie tyle architektura, co mieszkający tam ludzie są obiektem moich zainteresowań. Ale również marzę o tym, żeby w Polsce poprawiła się sytuacja finansowa starszych ludzi. W innych krajach zauważam na ulicach, w restauracjach, ludzi w każdym wieku. A u nas starsi ludzie siedzą w domu. Chciałabym móc wyjść sama do kawiarni i wiedzieć, że spotkam tam kilka koleżanek w moim wieku. W Polsce singiel nie wychodzi nigdzie sam, to jest źle postrzegane. Zagranicą nie ma barier. Od jakiegoś czasu korci mnie pewien pomysł, aby ze sztuką wyjść na ulicę. Chciałabym zorganizować na ulicy, w parku, w centrum wystawy w plenerze. To jest moje marzenie i chciałabym to zrealizować. Ale również planuję swoją wystawę indywidualną w Bibliotece Publicznej w styczniu przyszłego roku.

c122b832f6 100_2904

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Basiu, twoje wspomnienia z dzieciństwa są dość bolesne, jak to wpłynęło na ciebie i twoje stosunki z innymi ludźmi?

Do 10 roku życia byłam pięknym i zdrowym dzieckiem, potem uległam wypadkowi. Jak miałam 13 lat, operowano mi kręgosłup i moje życie było zupełnie inne, niż pozostałych dzieci. W latach 60. bardzo odczuwałam brak tolerancji otoczenia i czułam się niekomfortowo. Chodziłam w gorsecie, nie byłam samodzielna. Mój gorset był z metalu, przecierał mi ubrania. Zapuszczałam włosy, aby ukryć swoje mankamenty i miałam nawet z tego powodu kłopoty z nauczycielką. Trudne dzieciństwo, a ja mimo to starałam się brać czynny udział w życiu społecznym. Byłam wytykana przez rówieśników, a i tak zdobywałam przebojowość, siłę. Śpiewałam nawet na Festiwalu Piosenki Radzieckiej. Mimo wszystko chciałam być lepsza, zdobywać umiejętności i być wyróżniana. Nauczyłam się tolerancji i pokory, ale i walki o siebie i swoje miejsce na ziemi.

Najlepsze z życia to?

Spełnianie swoich marzeń i duma z wnuczek, z córek. Umiejętność pokonywania przeciwności losu. Spadnie na cztery łapy. Budowanie nowej, lepszej rzeczywistości wbrew wszystkiemu. Zdolność do przyjmowania ciosów godnie, z pokorą. Z uśmiechem radzić sobie z problemami. Kochać. Mieć przyjaciół. Myśleć i wierzyć, że życie nas pokochało i oddawać innym mentalnie to wszystko, co się ma najlepsze – dla ich życia. Żyć tak, aby niczego nie żałować, nie wstydzić się swojego odbicia w lustrze, pomagać i być bratnią duszą dla potrzebujących. Umieć uśmiechać się do ludzi.

 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.