Luksusowy Regent Warsaw Hotel, usytuowany u zbiegu ulic Belwederskiej i Spacerowej, tuż obok malowniczego zespołu pałacowo-parkowego Łazienki Królewskie, cieszy się uznaniem gości biznesowych, dyplomatów i turystów. Hotel gościł znane osobistości z całego świata, liczne delegacje państwowe i sławnych artystów, a także był bazą hotelową reprezentacji Polski w piłce nożnej podczas Euro 2012. Jest pierwszym i jedynym w Polsce hotelem, który na swoim dachu ma pasiekę z siedmioma ulami i produkuje własny ekologiczny miód wykorzystywany przez hotelową kuchnię.
Katarzyna Czajka: Bardzo zainteresowały mnie pszczoły na dachu hotelu. Wiem, że jest to pierwsza pasieka, jaka znalazła się w takim dużym obiekcie miejskim w Warszawie. Co było inspiracją, jak ten pomysł się zrodził?
Dariusz Suchenek: Na pomysł sprowadzenia pszczół na nasz dach wpadliśmy trzy lata temu. Zaczęliśmy od dwóch uli i powiem szczerze, że nie było łatwo znaleźć kogoś, kto chciałby z nami w tym zakresie współpracować. Dzisiaj mamy siedem uli na dachu i kilka w moim ogrodzie. Ja osobiście stałem się fanem pszczół i bacznie obserwuję ich życie na wsi i w mieście, podglądam, czy są szczęśliwe.
A gdzie, pańskim zdaniem, pszczoły są bardziej szczęśliwe?
Zdecydowanie pszczoły w mieście mają lepsze życie, bo nie są narażone na działanie pestycydów. W Warszawie bardzo dba się o kwiaty, jest ich dużo i o każdej niemalże porze roku, więc pszczoły mają dla siebie raj. A pszczoła jest szczęśliwa jak ma dużo pracy. Potrafi w ciągu dnia kilka razy obrócić pomiędzy ogrodem a ulem. 10% jej pracy to produkcja miodu, a 90% to zapylanie kwiatków.
Zbieracie miód na własne potrzeby, czy na sprzedaż?
Naszym miodem częstujemy gości hotelowych, dodajemy go do potraw. Wyeliminowaliśmy z receptur cukier na korzyść miodu. Możemy się pochwalić, że goście bardzo się interesują naszymi pszczołami i niejednokrotnie odwiedzają je na dachu. Ale są też tacy, którzy nie zdają sobie sprawy, że nad ich głową jest pasieka. Wiele razy oprowadzaliśmy niedowiarków po dachu, bo nie chcieli nam wierzyć na słowo, że w centrum Warszawy jest taka duża pasieka. To zawsze miłe chwile, gdy otrzymują w prezencie słoiczek miodu z pasieki, którą odwiedzili osobiście.
Czy poznał Pan już życie pszczół? Jak wygląda hierarchia i ich zależności? Czy są agresywne?
Pszczoły są bardzo łagodnymi osobnikami. Nigdy nie zaatakują pierwsze, często są mylone z osami. Pokazujemy gościom ule tylko wtedy, gdy pszczoły są spokojne. A pszczoły są spokojne, jak mają zdrową królową i duży dostęp do kwiatów.
W ulu zamieszkuje jedna rodzina. Królowa żyje od 5 do 8 lat i jej jedynym zadaniem jest składanie jajek. W ciągu dnia potrafi znieść ich nawet do 2000 szt. Zapładnia ją truteń tylko jeden raz podczas lotu godowego na wysokości nawet do 1 kilometra nad ziemią. Na tym kończy się rola trutnia i do końca życia tylko je miód i nic nie robi. Pracują pszczoły robotnice i to już od wczesnego dzieciństwa. Najpierw w ulu, a potem w terenie. Ciekawe jest to, że pszczoły żyjąc 52-54 dni nigdy nie przestają pracować, nie chodzą spać. One są bardzo zorganizowane i skomunikowane, tylko pozazdrościć zaangażowania w pracę i efektów. Pszczoła przez całe swoje życie jest w stanie wyprodukować 1 małą łyżeczkę miodu.
Zajmuje się Pan osobiście pszczołami, czy jednak właściciel pasieki, Pan Marek, pomaga panu nadal?
Raz na miesiąc pan Marek przyjeżdża i robimy przegląd, a tak na bieżąco ja sam doglądam pszczół. To bardzo ważne, żeby zauważyć wszystko w porę. Pszczoły potrafią zdecydować, że chcą wyhodować nową królową i podzielić rodzinę. To się dzieje głównie jak pszczoły się nudzą, czyli w deszczowe dni. Takie dzielenie nazywa się „rój”, a my musimy w porę zareagować, żeby pszczoły nie założyły sobie gniazda w niekontrolowanym miejscu.
Czy Wasza hodowla jest zarejestrowana oficjalnie?
Oczywiście, choć nie było to łatwe. Nikt w mieście nie chciał nam pomóc, podpowiedzieć, gdzie się rejestruje taką hodowlę. Dzięki naszej determinacji, ale i innych miłośników pszczół w mieście, udało się doprowadzić do zmiany ustawy i w Warszawie prowadzenie pasieki jest już legalne i bardziej powszechne. Warto dodać, że dzięki naszym owadom stolica staje się piękniejsza.
Najsmaczniejsza potrawa, którą Pan przyrządza jako szef kuchni, z miodem, to…?
Wszystko, co jemy z miodem, jest bardzo pyszne, wiemy to od najmłodszych lat. Dodajemy miód do różnego rodzaju potraw, nie tylko w cukierni, dodajemy go również do dresingów, do pieczenia mięs. Wszędzie, gdzie cukier jest potrzebny, czy do marynowania, czy w procesie produkcyjnym potraw, czy w ich drodze na stół do gościa, staramy się dodawać tylko miód. Cukier nie jest zdrowy, proszę mi uwierzyć na słowo. A miód tak naprawdę najlepszy jest sam, ale taki prawdziwy.