– tryptyk –
Południe Polski
Róża czerwono – muzycznie wyrosła pewnej wiosny w mieście polskiej piosenki – w Opolu.
Już jako pączek, śpiewała do swej skakanki. Zanim w pełni rozwinęła płatki swojego talentu i nim
w czerwonej sukience stanęła na scenie, brała lekcje śpiewu u samej Elżbiety Zapendowskiej.
Przyszedł jednak czas, gdy proza życia zatrzymała ją w śpiewie na kilka lat.
Obroniła się kolcami. Jak to róże maja w zwyczaju.
Przesadzona, na emigracji, ciągle otwierała się na muzykę. Chłonna była każdej kropli jazzu, swingu, ballady… Odpowiedni klimat dla swego talentu znalazła w chórze, przy Polskiej Misji Katolickiej
w Wuppertalu (w Niemczech), oraz we współpracy muzycznej z Tomaszem Glancem i Benedyktem Frąckiewiczem tworząc z nimi trio „t.r.b.”
W płatkach czerwonej sukienki, Róża wystąpiła dwukrotnie w programie „Szansa na Sukces”,
w pierwszej edycji „Voice of Polonia”, gdzie zajęła II miejsce…?……
Głębszym odcieniem czerwieni zarumieniła się Róża, gdy w pełni rozkwitu (a jednak i wyczekiwania) spotkała, w ogrodzie swojego życia „senną miłość, piękną miłość, prawdziwą miłość… i Anioł miłości, na swych skrzydłach uniósł ją i teraz wie, że to nie był sen…”.
Północ Polski
Benedykt, gdy przyszedł pewnej wiosny na świat w Wejherowie, nie wiedział jeszcze, że w życiu szukać będzie piękna muzyki i swojej Róży.
Romans z muzyką rozpoczął w wieku 12 lat. Benedykt uczył się gry na akordeonie, klarnecie. Następnie podjął studia muzyczne w Gdańsku, grał w zespole „Skutki Nudy”, występował na „Złotej Tarce”, w „Jazz nad Odrą” i nagrywał w Radiu Gdańsk.
Wysoka, muzyczna fala Benedykta, na pewien czas opadła, przyciszona prozą życia.
W tej przerwie, w tym spokoju, wciąż, tak naprawdę, otwarty był na dźwięki swojej miłości do muzyki.
Pierwsze jej szumy usłyszał już jako emigrant. Z nową siłą jego muzyka zafalowała, gdy przyjął posadę dyrygenta orkiestry dętej i chóru, wstąpił do orkiestry wojskowej i podjął studia muzyczne w Düsseldorfie
Z muzyką (kameralną, poprzez big band, do orkiestry symfonicznej) „popłynął” Benedykt na występy do Kanady, USA, Francji, Włoch, Belgii, Holandii, Australii, Litwy… wracając do swego „portu” w Solingen
(w Niemczech), gdzie dyryguje chórem „Benedictus”, jest pedagogiem w dziedzinie gry na klarnecie
i saksofonie, współpracuje z Tomaszem Glancem, a pewnego dnia, tak „późnym popołudniem”,
w swoim życiu spotkał „ senną miłość, piękną miłość, prawdziwą miłość… i Anioł miłości, na swych skrzydłach uniósł go i teraz wie, że to nie był sen…”
Niemcy – Róża i Benedykt Frąckiewiczowie na emigracji
Benedykt ustąpił Róży miejsca w literkach swojego imienia, a Róża przytuliła się mocno.
Tak powstał „Benrose”, czyli duet muzyczny i małżeński.
Gdzieś, daleko od kraju, gdy oboje przeszli już wiele dróg i lat, spotkali siebie i swoją „senną miłość, piękną miłość, prawdziwą miłość… i Anioł miłości, na swych skrzydłach uniósł ich i teraz wiedzą, że to nie sen…”.